niedziela, 11 czerwca 2017

Rozdział 1 - Wielka Szansa

8 lat później… (styczeń 2013r)
Poranny jogging jak zawsze najlepszy. Uwielbiam to robić. Minęło już tyle lat a sport nigdy mi się nie nudzi.  Przychodzę zmęczona do domu, muszę się szybko umyć, zaraz trzeba ruszać do szkoły. Nie cierpię jej. Uwielbiam się uczyć i przynosi mi to wielką ulgę, ale od pewnego incydentu jest dla mnie przekleństwem. Nie mogę się tym teraz przejmować. Pod koniec lutego są Mistrzostwa Świata w skokach na które muszę się dostać. Będzie to bardzo trudne, zważywszy na to jak jestem ignorowana. Czuję się niedoceniana przez trenera, o prezesie nie wspominając. A może to tylko moje urojenie? Może jestem tylko jakąś miernotą? Dlatego trener nigdy nie zwraca uwagi na mnie na treningach. No nic, już przyzwyczaiłam się do tego, że wszyscy traktują nie jak zero. Rodzice, szkoła, trener. Tylko on jest moim oparciem. Filip. Nieprzerwanie tyle lat się już przyjaźnimy. Czy może być coś piękniejszego od tego. Fakt, był nawet moment kiedy byłam w nim zadurzona, ale szybko zdałam sobie sprawę, że jesteśmy stworzeni by być przyjaciółmi.
Patrzę na zegarek i zamieram. 7:40. No super znów się spóźnię do szkoły. Uwielbiam to. Idę wziąć szybki prysznic, który mnie uspokaja. Ubieram moje ulubione czarne legginsy i czerwoną koszulę, biorę swój plecak, spoglądam na Teda, mojego ukochanego misia, i ruszam do szkoły. To będzie ciężki dzień.
W szkole jestem punkt 8:00. Udało się. Idę w kierunku Sali matematycznej. Jak lubię matmę, tak nie cierpię swojej nauczycielki. Jest okropna. Wchodzę do klasy i spostrzegam, że wszyscy już siedzą.
-Jest i nasza królowa. Ja to bym wzięła ją do odpowiedzi za takie niewychowanie.- mówi szyderczym głosem Daria. Moja ukochana koleżanka. Gdybym mogła, już dawno bym ją udusiła. Nie przejmuję się jej uwagą i siadam w przedostatnim rzędzie obok Filipa. Uśmiecham się do niego i wyjmuję książki do matematyki. Lekcja mija dość szybko. I całe szczęście. Dziś mam bardzo ważny trening. Ponieważ, pierwszy raz będę trenować z kadrą narodową mężczyzn. Dzięki temu, że w Polce nie ma wielu skoczkiń, jestem w kadrze A. Jednakże, nie miałam okazji poznać chłopaków. Chociaż nie, znam Kamila, który jest dobrym kolegą mojego brata Damiana. Zawsze kiedy byłam mała pytałam go o skoki. I w sumie nic się nie zmieniło, dalej czasem da mi jakieś rady.
Czuję w duszy, że to może być przełomowe dla mojej kariery. W tym momencie nic nie jest dla mnie ważniejsze. Nawet egzamin gimnazjalny, który czeka mnie w kwietniu. Bo cóż to jest w porównaniu do świetlanej kariery. Dzień w szkole mija mi dosyć spokojnie, przynajmniej dziś Daria nie zawraca mi gitary. Idę do swojej szafki, ubieram kurtkę i zmieniam buty, spiesząc się. Jednakże wychodząc ze z szatni zostaje mi zastąpiona droga.
-Dokąd się tak szybko wybierasz? Nie pognębiłam cię dziś wystarczająco- patrzy na mnie ze złością w oczach- Pewnie lecisz na skocznię. Kto by pomyślał, że ktoś taki jak ty może zostać wpuszczony na ten obiekt. Nie zasługujesz nawet na to, żeby oddychać.- chce kontynuować obelgi w moją stronę. Zawsze tego wysłuchuję i nawet nic nie mówię, później płacząc w domu, ale dziś nie mam na to czasu. Odpycham ją delikatnie wychodząc ze szkoły. Słyszę tylko za sobą, jak mówi, że pożałuję, że się urodziłam. Ta dziewczyna jest psychopatką. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wszyscy w szkole ją uwielbiają, nie lubiąc przy tym mnie. Poza Filipem, nie mam w tej szkole sojusznika. Chcę już biec, ale widzę idącego w moja stronę Filipa. Zatrzymuję się i czekam aż do mnie podejdzie.
-Natka, gdzie ty się tak śpieszysz?- mówi uśmiechnięty.
-Nie mówiłam ci wcześniej, mam dziś bardzo ważny trening na który nie mogę się spóźnić- mówiąc to staram się iść szybko. Filip dorównuję mi kroku i teraz oboje idziemy szybko.
 Drogę pokonujemy w ciszy. Cały czas wizualizuję sobie ten trening. Od niego może zależeć czy pojadę na pierwszy konkurs Pucharu Świata. Patrzę w lewo i widzę przed sobą skocznię a obok niej salę, w której mamy się spotkać. Patrzę na Filipa i staram się nie denerwować, ale nie wychodzi mi to zupełnie. Dlaczego to musi być takie stresujące?
-Maleńka dasz radę. Jesteś Domańska, ty zawsze dajesz sobie radę.- patrzy na mnie tymi niebieskimi oczami. One dodają mi otuchy. Przytulam go i klepię po plecach. To jest prawdziwa pomoc.
-Dziękuję, ale teraz spadaj, bo ty też musisz zostać mistrzem.- uśmiecham się do niego, po czym idę w stronę hali. Patrzę na ten spory budynek jak otępiała. Byłam tutaj już tyle razy, ale dziś jest szczególny trening. No Natalia, spinaj dupę i ruszaj. Otwieram drzwi i wchodzę do środka. Uśmiecham się do recepcjonistki, która już mnie doskonale zna. Daję mi przepustkę za co jej dziękuję i kieruję się w stronę szatni. Magda powinna już być. Nie pomyliłam się, Pałasz stała już przebrana, patrząc się na telefon. W tym momencie patrzy na mnie kiwa lekko głową w geście przywitania i wraca do swojego zajęcia. Nie mamy jakiegoś świetnego kontaktu, ale na pewno nie rywalizujemy ze sobą. Czasem zamienimy ze sobą kilka słów gdy czekamy na wykonanie skoku.  Kładę swój plecak na ławce, po czym wyjmuję ubrania do treningu. Gdy już mam na sobie czarne legginsy, stanik sportowy i koszulkę z logiem 4F, związuję włosy. Już jestem gotowa. Mogę iść na ścięcie. W między czasie dołączyły do nas Asia i Kinga. Trenerzy mają zadecydować która z nas pojedzie na zawody. Miejsca są dwa. A od tego startu zależy czy pojedziemy na Mistrzostwa Świata które odbywają się w Predazzo. Wchodzę razem z dziewczynami na salę, w której są już chłopaki z kadry narodowej. Widzę wśród nich swojego znajomego Kamila. Uśmiecham się na jego widok, ale nie zdążam do niego iść, ponieważ na sale wchodzi trener Kruczek i Hankus a także reszta sztabu szkoleniowego. Teraz dopiero wiem co oznacza stres. Trener Hankus daję nam chwilę na przywitanie się z kadrą mężczyzn. Poznaję Dawida, Stefana, Krzyśka, Piotrka, którzy są do mnie przychylnie nastawieni. Chyba. Witam się także z Kamilem, który cieszy się z mojej obecności, niestety nie mam zbytnio czasu by z nim porozmawiać. Został jeszcze jeden. I to chyba dla mnie najważniejszy. Skoczek, za którego zawsze trzymam mocno kciuki. Tak, mówię o Maćku Kocie. Zachowuję się jak jakaś gówniara. Ale w sumie mam 15 lat. Jak mam się zachowywać? Podchodzę do niego wyciągam rękę i mówię:
-Hej, jestem Natalia.- Jednak on patrzy się na mnie co najmniej dziwnie. Jakby pobłażliwie, może złowrogo? Nie wyciąga do mnie ręki, a jedynie prycha i mówi, że ma to gdzieś. Odchodzę speszona. Nie tak sobie to wyobrażałam. Chyba cała moja werwa poszła się paść. Nie przypadłam mu do gustu. Tylko dlaczego do innych dziewczyn jest o wiele milszy? Co ja takiego zrobiłam. Nie mam czasu na zastanawianie się, ponieważ trener oznajmia nam:
-Słuchajcie, dzisiejszy trening będzie wyglądał następująco: najpierw ćwiczymy godzinę tutaj, sprawdzamy waszą motorykę, a następnie idziemy na skocznię i wykonujecie 3 skoki. Po tym, zapytam każdego o zdanie, która z dziewczyn pojedzie na Puchar Świata do Klingenthal. Tam zadecydujemy, kto pojedzie na Mistrzostwa Świata. Wszystko jasne?- jak słońce Sławek. To będzie męczący dzień. Do my Best, inaczej będzie klapa.

Siedzimy z dziewczynami na Sali po całym treningu, i czekamy na wyrok. Jak mi poszło? Nie mam pojęcia. Jestem tak zmęczona, że tylko długa kąpiel mi to wynagrodzi. Chociaż nie. Informacja o tym, że za 1,5 tygodnia znajdę się w Niemczech będzie lepsza. Dziewczyny rozmawiają między sobą, zadowolone. Ale ja tak nie potrafię. Zawsze byłam typem samotnika. A może to moja nieśmiałość? Tak zdecydowanie jestem za mało otwarta na innych. Ale nie potrafię tego zmienić. W szkole  czy w domu tak naprawdę jestem jak powietrze. Niewidzialna. Kończę swoje rozmyślania, ponieważ trener wchodzi na salę. Serce podskakuję mi do gardła. To wszystko tak szybko się dzieję. Kurde. Ustawiamy się w szeregu i czekamy co powie nam Hankus. Po chwili oczekiwania mówi donośnym głosem:
-Mieliśmy bardzo duży orzech do zgryzienia. Jedna z was, była istną petardą, i powołanie jej nie budzi wątpliwości. Magda gratulujemy.- uśmiecha się w stronę Pałaszowej. No nic, zostało jeszcze jedno miejsce. Magda bardzo się cieszy. – Ale druga dziewczyna zaskoczyła nas dziś bardzo. Byłem pewien, że nawet nie będę się zastanawiał nad jej wyborem. Ale nie wzięcie jej do Niemiec, byłoby karygodne.- No mówże Sławek! Nie bądź taki.- Natalia jedziesz z nami.- posyła mi ciepły uśmiech. Niemożliwe. Czy to mi się tylko śni? To jest początek czegoś wspaniałego.



Cześć Kochani :D Witam was w pierwszym rozdziale. Historia dopiero się rozpoczyna, ale obiecuję, że nabierze tempa. A co u was słychać? Jakieś plany na wakacje? U mnie praca, praca i praca. No i rekrutacja na studia. Dzięki za dziś, i do zobaczenia 23.06 :D

K.

wtorek, 23 maja 2017

PROLOG – Wszystko ma swój początek

03 lutego 2005r. Zakopane
7-letnia Natalia była na spacerze ze swym przyjacielem Filipem oraz z rodzicami. Czuli radość, ponieważ, maszerowali na swój pierwszy konkurs skoków. O ile Filip w telewizji  oglądał każde zawody, dla Natalii była to rzecz zupełnie nowa. Jej rodzice nie byli wielkimi fanami skoków. Mimo to czuła się zaciekawiona. Weszli na teren skoczni w bardzo dobrych nastrojach.
- Ale tu fajnie- powiedziała Natalka- Filip jak będziemy starsi, to będziemy tu przychodzić codziennie!- dodała z uśmiechem. Jej przyjaciel uśmiechnął się do niej, złapał za rękę i poszli w razem z rodzicami w stronę trybun.  Młody Filip tydzień temu zapisał się do klubu AZS i będzie od przyszłego tygodnia miał treningi biegowe. Był tym faktem bardzo szczęśliwy. Natalka nie mogła oderwać oczy od skoczni. Była jak w transie. Ten sport wydawał jej się jak nie z tej ziemi. Oglądała tych wszystkich skoczków i była zachwycona. Szczególnie jeden skoczek był dla niej oszałamiający. Był nim Adam Małysz. Była w niego bardzo zapatrzona. I choć, miała zaledwie 7 lat, już była pewna. Uśmiechnęła się szeroko i powiedziała do Filipa:
- Ja też będę tak skakać. Zobaczysz- na co jej odpowiedział:

- A ja będę królem nart. Podbijemy ten świat razem.- Po czym ją przytulił, wracając do oglądania zmagań skoczków.





Witam was kochani bardzo serdecznie w moim nowym opowiadaniu! Jest mi was bardzo miło powitać. Narazie taki krótki wstęp byście powoli wkraczali do akcji. Mam nadzieje, że was zaciekawiłam. Zastanawiam się nad częstotliwością rozdziałów, głosujcie w ankiecie! Myślę, że piątek będzie idealny, jednakże jaki odstęp czasu? Pełną parą ruszymy 11 czerwca, ale posty będą pojawiać się tyle ile chcecie. Proszę, zostaw jakiś ślad po sobie i do następnego :D
K.